Koszulowej mani ciag dalszy, tym razem w wydaniu kwiatowym. Ta tkanina była zbyt piękna, żeby ją zostawić w sklepie nawet biorąc pod uwagę, że jest w niej bardzo dużo poliestru i bardzo mało bawełny. Z drugiej strony koszula się nie gniecie więc dla mnie jest idealna - prasowanie lubie tylko przy szyciu!
 |
Kiepskie zdjęcie ale dobrze widać układ wzoru |
Pomimo zachwytów ten kwiatowy wzór doprowadził mnie do szału. Gałązki z ptakami układały się w formie pięciokąta przy czym wcale nie byly symetryczne. Myślę że udało mi się uniknąć niefortunnego rozłożenia kwiatów i wzór jest w miare zbalansowany.
Wykrój to oczywiście Granville ;) W końcu przód leży idealnie! Niestety byłam tak skupiona na dopasowaniu przodu, że kompletnie przeoczyłam problemy z plecami/rekawami. Tak właściwie to nie do końca wiem co jest nie tak, ale wydaje mi sie, że głowka rękawa jest źle wymodelowana. W konsekwencji zakres ruchu ramion jest lekko ograniczony. Niestety zanim doszłam do tych wniosków wycięłam kawałki na kolejne dwie koszule. Nie jest to jakiś wielki problem, koszula nosi się całkiem dobrze i bardzo ją lubię
Guziki wygrzebałam w moim magicznym słoiku - nie byłam pewna czy będą pasowały, ale myślę że wyglądają całkiem dobrze. Wszystkie szwy to szwy płaskie i koszula prezentuje sie wewnątrz rewelacyjnie. Nabieram juz wprawy w szyciu koszul i chyba niedługo podejmę się uszycia koszuli dla mojego Rudzielca!