Jak widać jestem dość negatywnie nastawiona do tej sukienki mimo że zbiera ona sporo komplementów kiedy ją noszę. Ale trochę się też nauczyłam więc nic straconego.
czwartek, 6 kwietnia 2017
Wstrząsnięta, niezmieszana
Jak widać jestem dość negatywnie nastawiona do tej sukienki mimo że zbiera ona sporo komplementów kiedy ją noszę. Ale trochę się też nauczyłam więc nic straconego.
poniedziałek, 6 lutego 2017
Astoria po raz drugi
Na blogu pojawiła się chyba tylko raz, chociaż w szafie mam już ich kilka. Wykrój to oczywiście Astoria, bluzka z magazynu Seamwork, po kilku modyfikacjach. Jest to jeden z tych niesamowicie uniwersalnych wykroi, który można uszyć milion razy i nigdy się nie znudzić!
środa, 1 lutego 2017
Ulubieniec 2016-go roku
Blog już zaczął zarastać pajęczynami więc wreszcie pora coś naskrobać, co? Szyć szyję tylko zdjęć nie było jak robić, tym bardziej że przez jakiś czas mieliśmy współlokatora i głupio mi było się wyginać przed aparatem w jego obecności . Też tak macie? Chłopak mi nie przeszkadza, sąsiedzi mogą się gapić, ale przed znajomym mi ciężko się było przełamać! Do tego spore trzęsienie ziemi w listopadzie, świąteczne zamieszanie, dużo stresu związanego z planowaniem dłuższego urlopu w Polsce i zapisywaniem się na kursy zawodowe - to wszystko odwróciło moją uwagę od bloga na dobrych kilka miesięcy. Teraz mam całkiem sporo uszytków do pokazania, więc trzymajcie kciuki żeby w weekend była dobra pogoda to może jakieś zdjęcia porobię!
- odszycie dekoltu przedłużyłam o ok 7 cm tak żeby przy noszeniu jego krawędź znajdowała się pod biustem - wygodniej i nic się nie odznacza
- ominęłam zakładki zwiększając tylko wcięcie w talii
- zamiast marszczenia zrobiłam zakładki - chociaż na tym materiale tego zupełnie nie widać
Sukienka ta zawsze sprawia że czuję się super - podkreśla to co trzeba, wzór odwraca uwagę od mankamentów figury a do tego jest niesamowicie wygodna! Okazała się tez niesamowicie fotogeniczna i praktycznie wszystkie zdjęcia wyszły niezłe, musiałam się bardzo mocno ograniczyć do tych kilku!
sobota, 12 listopada 2016
Mała niebieska
Pisząc ten post w połowie listopada miałam nadzieję, że moje sukienki z wełny merino będą schowane głęboko w szafie. Teoretycznie lato zacznie się u nas za 3 tygodnie więc pogoda powinna dopisywać, ale w tym roku wiosna nas chyba ominęła... Cały czas jest zimno, pada, a słońca jest jak na lekarstwo. Mam nadzieję, że lato nam wynagrodzi beznadziejną wiosnę.
Zimą wolę sukienki bardziej dopasowane bo mogę wtedy nosić więcej warstw. Im więcej warstw, tym lepiej zimą ;) Zamarzyła mi się prosta T-shirtowa sukienka. Wykrój to Tonic Tee 2 od SBCC, który można było swego czasu ściągnąć za darmo, teraz trzeba się zapisać do newslettera. Sam wykrój to taki bazowy t-shirt, całkiem przyjemny w szyciu i noszeniu. Sparowałam wykrój z dzianiną merino, kupioną w zeszłym roku. Grzeje jak piec!
Oczywiście musiałam wykrój przedłużyć. na tyle ile mi pozwolił mój kawałek dzianiny. Sukienka okazała się trochę za długa więc ją ciachnęłam...na oko. Nie polecam metody na oko przy skracaniu czegokolwiek! Sukienka z za długiej stała się skandalicznie krótka więc musiałam wykorzystać odcięty kawałek do jej przedłużenia. Do tego zwęziłam ją trochę w talii i pogłębiłam dekolt. Wyszła taka zwyczajna, prosta sukienka do noszenia na co dzień. Grzeje fantastycznie ale mam nadzieję, że nie będzie mi ona potrzebna co najmniej do czerwca!
sobota, 29 października 2016
Szarak z kołnierzem
Coś ciągnie mnie do tych szmizjerek... Kolejna w mojej szafie i na pewno nie ostatnia. Znowu wróciłam do wykroju firmy McCall's numer 6696 choć miałam pewne zastrzeżenia do mojej poprzedniej wersji. Nie do końca pasował mi tył sukienki, poza tym miałam problemy z rękawami. Z sukienką się jednak przeprosiłam i noszę ją dość często. Tym razem wprowadziłam pewne zmiany z których jestem całkiem zadowolona.
Na tej sukience mój romans ze szmizjerkami się nie kończy, kolejna się szyje, a jeszcze kilka innych mam w planach. Taka moja mała obsesja ;)
niedziela, 28 sierpnia 2016
Zimowy grzeniec
Nigdy nie zgadłabym, że taka cieniutka mieszanka merino i nylonu może tak grzać! Całe szczęście, że uszyłam z niej sukienkę z długim rękawem! Grzała mnie przez całą zimę i pewnie niedługo pójdzie w odstawkę bo wiosna już tuż tuż.
Sukienka to model 118 z Burdy 10/2012 - bardzo popularny model, czemu się zupełnie nie dziwię! Uszyłam już kiedyś z tego wykroju sukienkę, nigdy nie pokazaną na blogu - niestety połaczenie wybranej tkaniny i wybranego rozmiaru okazało się fatalne i w sukience nie dało się za bardzo oddychać ;) Tym razem rezultat jest o wiele lepszy. Przy użyciu owerlocka ten model szyje się go błyskawicznie. Ze względu na dość rozciągliwą dzianinę ominęłam zamek i zaszewki, pogłębiając za to wcięcie w talii. Do tego skróciłam ją o jakieś 10 cm. I tyle! Jedyne o czym zapomniałam to zapasy na szwy! Sukienka jest więc trochę obcisła. Po zrobieniu tych zdjęć zaopatrzyłam się w porządną halkę i sukienka od razu lepiej się układa.
Podziękowania dla Olgi za zdjęcia - nawet w dalekiej Nowej Zelandii można znaleźć rodaczki i do tego takie co szyją! Sukienka jest w ciągłej rotacji od dwóch miesięcy i sprawdza się idealnie na tutejszą zimę :)
niedziela, 21 sierpnia 2016
Płaszcz na zimę
Na polskich blogach królują oczywiście letnie sukienki, szorty i spódniczki. U mnie, na południowej półkuli pomału kończy się zima. Mimo że zima w Wellington nie jest aż tak dokuczliwa jak w Polsce to jednak czasami daje troche popalić. Głównie przez wysoką wilgotność powietrza i mroźne wiatry prosto z Antarktydy. Ta zima jednak była w miarę znośna bo uszyłam sobie płaszcz :)
*niestety blog jest po angielsku, ale bardzo polecam - szczególnie właśnie ten post. Najlepszy w sieci jeżeli chodzi o rękawy! Poza tym autorka jest bardzo kreatywna i ma trzy przesłodkie córki, które artystyczno-naukowe zainteresowania odziedziczyły po mamie.
Materiał to mix wełniany o bliżej nieznanym składzie. Grzeje więc wełna to głowny składnik, a nie tylko dodatek. Strona lewa i prawa prawie identyczne więc przy wycinaniu wykroju poszczególne części oznaczałam taśmą malarską z zapisaną nazwą danego kawałka i numerami szwów. Znacznie ułatwiło mi to szycie bo łącznie z podszewką ten model ma ponad 40 elementów. Oryginalnie podszewka miała być intensywnie żółta ale niestety okazało się, że moja tkanina jest zdecydowanie zbyt delikatna. Nawet delikatne ciągnięcie zostawiało ślady więc pod nożyczki poszła jedwabna taffeta która okazała się strzałem w dziesiątkę! Wciąż jest śliska, fantastyczna w dotyku i w moich ulubionych kolorach. Zgodnie z wykrojem podszewka powinna mieć zakładkę w tylnej części - powinna, ale w rzeczywistości dodatkowy luz jest tylko w dolnej części. Nie wiem czy to wina moja czy wykroju. Do tego dodatki - cudowne metalowe guziki, flizelina do płaszczy i poduszki wszyte w ramiona.
Jestem z siebie oczywiście bardzo dumna ale nie obyło się tutaj bez kilku błędów. Po raz pierwszy szyłam dziurki odszywane. Świetny tutorial przygotowałą Kinga więc odsyłam Was tutaj. O ile szyje się je zadziwiająco łatwo to ciężko mi było zrobić dwie takie same! Moje dziurki są więc lekko koślawe. Niestety nie pomyślałam, zeby porobić zbliżenia. Z innych rzeczy do poprawki - zamiast słuchać się burdy i podklejać flizeliną tylko odszycie, teraz bym usztywniła całe centralne panele. Niestety po 2 miesiącach noszenia trochę się odkształciły. Mimo wszystko jak na pierwszy płaszcz to chyba nie jest źle, co?
Pages - Menu
Hej!
Na imię mam Marta i lubię tworzyć różne rzeczy. Ostatnio prym wiedzie szycie ubrań ale chwytam się też sutaszu, biżuterii, scrapbookingu, kartek, szydełkowania i tego co tylko wpadnie mi w ręce. Poza tym lubię piec i gotować. Zdjęcia też lubię robić ;)
Archives
-
►
2016
(18)
- ► października (1)
-
►
2015
(34)
- ► października (2)
-
►
2014
(81)
- ► października (7)
-
►
2013
(221)
- ► października (13)