Sukienka 106 z majowej Burdy ponownie w natarciu. Tym razem poddana lekkim modyfikacja - zmniejszyłam dekolt i zrezygnowałam z jego marszczenia. Podniosłam tez talie o 2-3 cm i miałam trochę skrócić, ale chyba za dużo ciachnęłam i jak dla mnie jest trochę za krotko. Długość rękawów wynika z mojego głupiego błędu - byłam tak podekscytowana tym materiałem, ze migiem zabrałam się do ciecia i nie zwróciłam uwagi na kierunek nitki...Przód wycięłam tak ze rozciągał się wzdłuż a nie wszerz! Aby nie marnować tej fantastycznej tkaniny rękawy wyścielam z tego nieszczęsnego kawałka. Samo szycie to była przyjemność - 4 kawałki do szycia, nic skomplikowanego. Pokusilam sie o szwy francuskie, co nie do końca było dobrym pomysłem bo materiał jest cienki ale nie cieniutki... O wiele lepiej się sprawdzają na przykład na diabelskiej wiskozie nad która teraz pracuje...
Sam materiał jest bardzo ciekawy - spodnia warstwa dzianinowa, wierzchnia jest koronkowata(czy jest w ogóle takie słowo?) Kupiony na wyprzedaży tkanin gdzie pewnie na niego bym uwagi nie zwróciła, ale musiałam go przełożyć na inna stronę stołu i po jego dotknięciu zapalałam żądza. Materiał jest bowiem bardzo mięciutki i miły w dotyku. Od razu miałam wizje tej sukienki. Kupiłam go tyle ile było - 2,8m i teraz zastanawiam się co uszyć z reszty. Myślę o jakiś bluzkach na jesień/zimę. A ze u mnie niedługo zaczyna się lato, to materiał sobie poleży kilka miesięcy :)
Co do samej sukienki to jestem z niej mega zadowolona i bardzo często w niej chodzę! Zdjęcie na mnie jest tylko jedno, reszta wyszła bardzo niewyraźna :/ Co do dekoltu to normalnie lepiej się układa na żywo niż na tym zdjęciu. Nie spojrzałam się w lustro przed zrobieniem zdjęcia!
Zbliżenie na material - kolor sukienki to stalowo szary, taki jak na zdjęciu powyżej. Tutaj zdjecie lekko podkręcone, żeby lepiej pokazać teksturę materiału.
... i szwy :)