Miał być dzisiaj art-journal ale nie ma i nie będzie ;) Jakoś mało kreatywny dzień mi się trafił. Ale żeby na blogu nie było pusto to wrzucę kolejną usztą przeze mnie rzecz- etiu na mój czytnik książek. Ostatnio rzadziej był używany. ale muszę jakoś wykorzystać czas spędzany w autobusach a czytnik jest bardziej poręczny i lżejszy od książek. Skoro książki to materiał wierzchni musiał być w literki ;) Pokrowiec nie był skomplikowany, chociaż utrudniłam sobie sprawę i boki musiałam zszywać ręcznie- nie mieściło się pod stopką maszyny. A wystarczyło chwilę pomyśleć! Całość przepikowana i uznałam ze koniecznie muszę sobie kupić odpowiednią stopkę do pikowania. Nie żeby była niezbędna ale wiecie... od przybytku głowa nie boli ;)
Co do samego czytnika to uważam że to genialny wynalazek. Lekki, poręczny, pojemny... brakuje mi tylko zapachu i faktury papieru. No i do wanny go też nie wezmę...