Bo tak mi się kojarzy nadruk na tej tkaninie. bardzo egzotyczny i intensywny! A pomyśleć, że na zakupy tkaninowe poszłam z myślą o jednokolorowych, gładkich materiałach. Na szczęscie trafiłam na wyprzedaż tkanin i ta mieszanka poliestru z wiskozą (moje przypuszczenia) ze skośnym splotem kosztowałam mnie jedyne $3 za metr! To prawie jak za darmo więc żal było nie brać. Od razu też w głowie pojawiła się myśl na dość dopasowaną letnią sukienkę.
Postanowiłam wykorzystać wykrój 116 z Burdy 4/2013. Wcześniej z niego uszyłam moją pierwszą sukienkę, do tego górę wykorzystałam dwa razy przy szyciu mojej halloweenowej jak i świątecznej sukienki. Materiał sprawił mi trochę trudności przy krojeniu - sporo się ruszał pod nożyczkami. Wszystkie szwy wykończyłam taśmą ze skosu, z zewnątrz ostebnowaną zieloną nitką wizkozową. Od wujka mojego chłopaka dostałąm kiedyś cały worek takich nici i pomału zaczynam z nich korzystać. Uwielbiam patrzeć na lewa stronę tej sukienki!
Z tyłu musiałam niestety dodać zakładki bo nieatrakcyjnie mi odstawał. Nie ma to jednak większego znaczenia bo jak na razie sukienka nie nadaje się do noszenia - niestety wyszła mi ona za ciasna! Zapiąć się zapnę ale już głeboki wdech jest problemem ;) Mam nadzieję jednak, że uda się mi wnią wcisnąć jak tylko opanuję moją miłość do czekolady!
Świetna sukienka. Masz niesamowitą cierpliwość do szczegółów. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNo nie dziwię się, że uwielbiasz patrzeć na lewą stronę! :-)
OdpowiedzUsuńA właśnie, jak tam dieta?? Bo tak mi się wydaje, że efekty coraz lepsze, więc trzymam kciuki za dochudniecie do kiecki, bo do takiej fajnej warto! Powieś ją sobie na szafce z czekoladą, to za każdym razem, kiedy będziesz sięgać po łakocie, najpierw spojrzysz na sukienkę i od razu odechce Ci się zgubnych słodyczy ;-)