środa, 30 grudnia 2015

Projekt Święta

Jak wam minęły święta kochani? U nas pogoda dopisała - było cieplutko i słonecznie. W końcu mamy lato! Do tego mieliśmy polsko-holendersko-nowozelandzką wigilię z barszczem i uszkami, quiche z kapusty kiszonej i ananasa oraz placuszkami z małży paua ;) Święta w każdym zakątku świata oznaczają mnóstwo jedzenia! Tym razem prezenty otworzyliśmy też na polską modłę, tuż po kolacji. W tym roku część prezentów była zrobiona przeze mnie.


Zaczynamy od poduchy dla teściowej. Jej ulubione kolory to fioletowy i żółty więc jest prezentem zachwycona. Poducha zajęła mi całkiem sporo czasu bo zaczęłam od 5 cm kwadracików. Niestety każdy kwadracik wyszedł mi krzywy! Okazało się też, że mojej maszynie przydałoby się kilka dni w maszynowym SPA bo zaczęła gubić szwy i trochę mi dołożyła pracy w tym przedświątecznym szale. Podczas pracy nad tą poduchą myślałam, że będzie to kompletna porażka. Wszystko wyglądało krzywo i nieciekawie. Na szczęście po przepikowaniu i zszyciu całości poducha prezentuje się całkiem całkiem.


Teściu jest osobą dla której bardzo ciężko jest kupić prezent. W tym roku jednak zauważyłam, że jego ulubiona bluza polarowa się praktycznie rozpada! Poprosiłam teściową o zmierzenie jej w tajemnicy i zaczęłam poszukiwania wykroju idealnego. Skończyło się na McCalls 5538 bo miał to co potrzebowałam - kołnierz, kieszenie i zamek jedynie w górnej części bluzy. Udało mi się znaleźć całkiem porządny i dość gruby czarny polar i zabrałam się do szycia. Trochę się stresowałam bo szycie dla kogoś to jednak nie to samo co szycie dla siebie. Zamek wszywałam dwa razy! Kołnierz i odszycie zamka jest przyszyte do całości ręcznie. Wszystkie szwy są obrzucone zygzakiem. Brian był bardzo zaskoczony i chwilę mu zajęło zorientowanie się, że prezent był ręcznie uszyty! Bluza się spodobała i ponoć jest nieustannie noszona wieczorami, kiedy robi się chłodno. Niestety teść był mało chętny na zdjęcia więc musicie uwierzyć mi na słowo, że bluza na żywym człowieku prezentuje się dobrze.



Moja koleżanka uwielbia robienie na drutach więc ode mnie dostała włóczkę, ręcznie zrobione markery/znaczniki oraz mini torbę na robótki. Taką akurat na druty i parę skarpetek do torebki. Przy rozwiązanych sznureczkach torba jest płaska i zajmuje mało miejsca, ale jak te sznureczki się zwiąże to nagle staje się całkiem pojemna. Tinta stwierdziła, że i torba i markery  bardzo się jej przydadzą więc prezent jak najbardziej trafiony. Miałam jakoś dziwnie ustawiony aparat i zdjęcia są do kitu :/









Zrobiłam jeszcze jeden prezent, ale uznałam, że zasługuje on na własny post. Pewnie pojawi się za kilka dni ;)

4 komentarze:

  1. Sporo pracy kosztowały Cię te prezenty, a efekt jest zachwycający! Sama ucieszyłabym się z takiego ręcznie robionego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne prezenty, przygotowane z sercem :) Wpatruję się i kompletnie nie widzę, gdzie niby ta poduszka jest nierówna. A jak pomyślę, ile cierpliwości wymagało zszycie tych elementów... Podoba mi się pomysł ze sznureczkami przy torbie. Sprytne, sprytne... Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Oby nie był gorszy! I więcej takich ciekawych pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wykonanie,pomysłowe.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładne prezenty, a że wykonane przez ciebie mają większą wartość. Pomyślności w Nowym Roku !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i życzę miłego dnia!

Pages - Menu