środa, 25 marca 2015

Spodni ciag dalszy

Po uszyciu mojej pierwszej pary spodni postanowiłam podnieść poprzeczkę trochę wyżej i uszyć sobie dżinsowe rurki. Wybór padł na burdowski model 115 z kwietnia 2014 który widziałam już nie raz u Sonaty na miare i na Zapiskach Sagitty. Teraz już wiem czemu ten model jest tak wychwalany!

Jak pewnie zauważyliście napisałam ze chciałam uszyć dżinsowe rurki, ale na zdjęciach dżinsu nie widać... To nie pomyłka. Postanowiłam najpierw przetestować wykrój na tańszej tkaninie o nazwie bengaline. Jest to mieszanka wiskozy, poliestru i lycry co sprawia, że jest dość mocno rozciągliwa. W sklepie się pomylili i zamiast dwóch metrów wysłali mi cztery i teraz zastanawiam się co z nią zrobić!
Materiał ze względu na rozciągliwość szyło się ciężej niż zazwyczaj, ale przy pomocy stopki z górnym transporterem i nowej igły do stretchu dałam rade. Nie do końca wiedziałam jaki rozmiar wybrać. Koniec końców wykroiłam 42 i dodałam centymetr czy dwa w łydkach. W efekcie spodnie mi spadają z tyłka! Bardzo chciałam uniknąć robienia szlufek ale niestety - w najbliższym czasie będę musiała je dodać. Najlepiej by było jakbym spodnie zwęziła w pasie ale wymaga to za dużo wysiłku ;)
Jak widać muszę się podszkolić w szyciu rozporków i wszywaniu paska. Po pierwsze pasek podkleiłam zbyt lekka flizelina i nie trzyma formy. Ponieważ maszyna odmówiła zrobienia dziurki na guzik musiałam zmienić plan i wszyć haczyk - wygląda to średnio. Rozporek wyszedł tak sobie, ale to mój pierwszy raz wiec nie marudzę. Worek kieszeni został wykrojony z resztki wiskozy która miałam po letniej sukience - lubię takie kolorowe dodatki.

W niedalekiej przyszłości planuje uszyć ten model po raz kolejny - tym razem już z dżinsu. Zmieniać dużo nie planuje - jedynie chciałabym pasek zrobić trochę szerszy. Ciekawa tez jestem jak uszycie dżinsu z mniejsza ilością lycry wpłynie na dopasowanie spodni. Zobaczymy już niedługo ;)


środa, 11 marca 2015

Paski na różowo

Taki dzisiaj prostą bluzeczkę Wam pokażę. Wykorzystałam wykrój New Look o numerze 6150 ale wiem, że był on także w jednym z numerów Anny - mody na szycie. Uszyłam model bez rękawów bo po pierwsze - te pomarszczone wygladały okropnie, a po drugie bluzkę szyłam w środku lata. Cztery elementy sprawiły, że bluzka powstała w mgnieniu oka. Dzianinę wyszperałam w lumpeksie. Nie jest ona bardzo rozciągliwa, ale ma ciekawy kolor - paseczki są delikatnie metaliczne. Niestety na zdjęciach słabo to widać. W sumie to dużo więcej nie mam do powiedzenia/napisania o tym uszytku - koń jaki jest każdy widzi ;) Na pewno uszyję jeszcze jedną wersję, tym razem z rękawami bo zima się zbliża do nas wielkimi krokami!






Pozdrawiam :)

poniedziałek, 2 marca 2015

No to co - szyjemy spodnie?

Witam po krótkiej przerwie! Wracam z nowym maleństwem do robienia zdjęć. Mam nadzieje ze jakość fotografii na blogu się poprawi, ale pewnie trochę mi zajmie obcykanie co i jak, więc nic nie obiecuje ;)

Jednym z moich celów na ten rok jest  zagłębienie się w tematy okolospodniowe. Kupno spodni to dla mnie zazwyczaj traumatyczne przeżycie wiec fajnie byłoby móc je sobie uszyć samemu. Technicznie nie jest to trudna sprawa - kilka szwów i zamek, dla bardziej zaawansowanych kieszenie i rozporek. Luzik! Problem zaczyna się jak chcemy te spodnie uszyć tak aby ładnie się układały i nam pasowały. A to już jest wyższa szkoła jazdy!
Moje pierwsze podejście do tematu spodni to dość luźne spodnie o wdzięcznej nazwie Aintoinette zaprojektowane przez australijska markę Style Arc. Jest to mój pierwszy, ale i chyba tez ostatni wykrój tej firmy. Wykroje w formacie PDF sprzedawane są w pakietach w których znajdują się 3 rozmiary. Jak na złość ja jestem pomiędzy 14 a 16, a sprzedawane pakiety to 10-12-14 albo 16-18-20. Poza tym kupując wykrój dostajemy 3 osobne pliki, każdy rozmiar jest osobno. Z jednej strony fajnie bo nie mamy miliona kresek na wydruku a z drugiej jeżeli ktoś ma np biust rozmiaru 18 a biodra 14 to ma problem bo ciężej jest zmniejszyć/zwiększyć taki wykrój.
Zdecydowałam się na kupno większych rozmiarów no bo wiadomo - łatwiej jest zmniejszać potencjalnie za duży ciuch niż powiększyć za mały. Niestety tym razem podjęłam złą decyzje. Po uszyciu kieszeni zakładek z przodu i sfastrygowaniu szwów, zaszewek i zamka przyszedł czas na przymiarki... Najnormalniej w świecie tonęłam w tych spodniach. Wyprułam fastrygę, przycięłam spodnie z każdej strony o 1,5 cm... Niewiele lepiej. Spodnie przycięłam znowu o 1-1,5 cm, pogłębiłam zakładki... Uff, pasują w talii. Łącznie zmniejszyłam obwód talii o jakieś 12 cm o ile nie więcej!
Spodnie w dalszym ciągu są bardzo obszerne. W dużej mierze to moja wina - powinnam je uszyć z wiskozy, jedwabiu albo czegoś "lejącego się". Ja zadecydowałam, że zakładki przy kieszeniach bedą wygladaly lepiej w satynie bawełnianej ;) Jest ona troche za sztywna na ten typ spodni i zamiast ladnie oplywać moje ksztalty, odstaje w malo atrakcyjny sposób.
Niemniej jednak sporo sie nauczyłam szyjąc Antonię. Po wielu przymiarkach nie mogłam już się patrzeć na moj tyłek. Rozwiazaniem problemu był Rudzielec ktory zrobil mi kilka zdjęć więc mogłam lepiej sie przyjrzec co sie tam dzieje ;) Okazało się też że pogłębiajac szew w kroku spodnie robia sie... większe. Normalnie magia!
Ja to się mowi - pierwsze koty za płoty! Akurat wczoraj zaczęłam szyć ten sam wykroj w innym, bardziej odpowiednim materiale. I pewnie byly by już skończone, ale jestem na antybiotykach, które mnie skutecznie przymulają i zszylam ze soba złe części. Teraz czeka mnie dluzsza sesja prucia...



Pages - Menu