czwartek, 30 października 2014

Różowy pyton

Jednym z moich planów szyciowych na najbliższe miesiące jest skupienie się na szyciu bluzek, spódnic i spodni... i może kilku sukienek ;) Jakoś sukienki szyje mi się najlepiej chociaż nie nosze ich znowu aż tak często.
Model 115 z czerwcowej Burdy od razu wpadł mi w oko. Niby zwykły luźny T-shirt ale falbanki/zakładki nadają mu  uroku. Kiedy przeglądałam mój zapas tkanin znalazłam kupiony w lumpeksie kawałek różowej satyny w wężowy wzór. Kosztował mnie on jedynie 2$ wiec szkoda było nie wziąć. Ilość materiału była akurat wystarczająca na te bluzkę.
Sam model jest banalnie prosty, nie uniknęłam jednak głupiego błędu - elementy z materiału wycięłam w złym kierunku - material jest lekko rozciągliwy i niestety u mnie rozciąga się wzdłuż a nie wszerz... Nauczę się kiedyś po dwa razy to sprawdzać bo nie jest to mój pierwszy taki błąd ;) Bluzka wyszła...ok. W sumie mi się podoba, ale następnym razem uszyje ja z czegoś cieńszego i dodam 1-2 cm na szerokość tylu bo na zdjęciach widzę ze się dziwnie marszczy. Z drugiej strony przy noszeniu wszystko wyglądało ok wiec może jest to po prostu bardziej widoczne na zdjęciach niż na żywo?






poniedziałek, 27 października 2014

Zdjęciowa tygodniówka

Halo, halo! Jak Wam minął zeszły tydzień? U nas mamy długi weekend którego większość spędziłam na szyciu. Poza tym za dużo się nie działo, taki spokojny tydzień.


  1. Cieszę się, że dobre cydry można już znaleźć w większości porządnych pubów :)
  2. Wiosna wiosną, ale kiedyś w końcu znowu zawita zima. Z takim zapasem drewna nie mam się czego obawiać.
  3. Świńskie szycie. Wreszcie odkopałam projekt sprzed roku - niedługona blogu.
  4. Odliczanie dni do wakacji :) 
  5. Lektura na wieczór - mnówstwo ciekawych porad i wskazówek
  6. Makaron z przepysznym sosem grzybowym - pychotka!
Miłego tygodnia!

czwartek, 23 października 2014

Powtórka z rozrywki

Sukienka 106 z majowej Burdy ponownie w natarciu. Tym razem poddana lekkim modyfikacja - zmniejszyłam dekolt i zrezygnowałam z jego marszczenia. Podniosłam tez talie o 2-3 cm i miałam trochę skrócić, ale chyba za dużo ciachnęłam i jak dla mnie jest trochę za krotko.  Długość rękawów wynika z mojego głupiego błędu - byłam tak podekscytowana tym materiałem, ze migiem zabrałam się do ciecia i nie zwróciłam uwagi na kierunek nitki...Przód wycięłam tak ze rozciągał się wzdłuż a nie wszerz! Aby nie marnować tej fantastycznej tkaniny rękawy wyścielam z tego nieszczęsnego kawałka. Samo szycie to była przyjemność - 4 kawałki do szycia, nic skomplikowanego. Pokusilam sie o szwy francuskie, co nie do końca było dobrym pomysłem bo materiał jest cienki ale nie cieniutki... O wiele lepiej się sprawdzają na przykład na diabelskiej wiskozie nad która teraz pracuje...


Sam materiał jest bardzo ciekawy - spodnia warstwa dzianinowa, wierzchnia jest koronkowata(czy jest w ogóle takie słowo?) Kupiony na wyprzedaży tkanin gdzie pewnie na niego bym uwagi nie zwróciła, ale musiałam go przełożyć na inna stronę stołu i po jego dotknięciu zapalałam żądza. Materiał jest bowiem bardzo mięciutki i miły w dotyku. Od razu miałam wizje tej sukienki. Kupiłam go tyle ile było - 2,8m i teraz zastanawiam się co uszyć z reszty. Myślę o jakiś bluzkach na jesień/zimę. A ze u mnie niedługo zaczyna się lato, to materiał sobie poleży kilka miesięcy :)

Co do samej sukienki to jestem z niej mega zadowolona i bardzo często w niej chodzę! Zdjęcie na mnie jest tylko jedno, reszta wyszła bardzo niewyraźna :/ Co do dekoltu to normalnie lepiej się układa na żywo niż na tym zdjęciu. Nie spojrzałam się w lustro przed zrobieniem zdjęcia!



Zbliżenie na material - kolor sukienki to stalowo szary, taki jak na zdjęciu powyżej. Tutaj zdjecie lekko podkręcone, żeby lepiej pokazać teksturę materiału.

... i szwy :)

poniedziałek, 20 października 2014

Zdjęciowa tygodniówka

Ale ten czas leci! Ostatnie minęły mi w tempie ekspresowym. Weekend miałam dla siebie i udało skończyć mi się dwie sukienki, skrócić dwie pary spodni, zacząć pracować nad prezentami świątecznymi i zdać sobie sprawę, że kombinezon nad którym spędziłąm sporo czasu, jest niestety projektem nieudanym i że powinnam przestać nad nim pracować. Nadrabiam też zaległości serialowe - tym razem 'Once Upon a Time'. Świetny serial i do tego akcent niektórych aktorów jest przepiękny! Zdjęć nie robiłam wielu więc niestety instagramowi podglądacze będą mieli powtórkę z rozrywki :)


  1. lody domowe na bazie z banana, jogurtu i mieszanki jagód. Obeszłam 5 sklepów zanim znalazłam foremki do lodów!
  2. Wreszcie wróciłam na ściankę której bardzo mi brakowało. Okazało się też, że zmienili większość uchwytów, więc odkrywam nowe trasy :)
  3. Dzięki pewnej fantastycznej Alicji w moje łapki dotarła kredka do ust z H&M. Megaintensywna fuksja i całkiem dobra jakość - jestem pod wrażeniem.
  4. Pomysł na obiad? Domowe burgery z piersią z kurczaka, warzywami (w tym po kiwusku z burakiem) i sosami. Zdrowiej niz w fast foodach a do teko jak pysznie!
  5. A tu znowu brak pomysłu na obiad - przepyszne kanapeczki...
  6. ...zajadane beztłuszczowymi ciasteczkami z tego przepisu Patrycji. Zresztą warto na jej bloga zajrzeć w poszukiwaniu motywacji i inspiracji - ja zawsze się uśmiecham czytając jej posty.
To by było na tyle na dzisiaj

piątek, 17 października 2014

Zdjęciowa tygodniówka

Trochę spóźniony kolaż zdjęć z zeszłego tygodnia. Przez ostatnie dni byłam tak wybitnie nie w sosie, że po przyjściu do domu po lekkim ogarnięciu domu chwyciłam za książkę i oderwałam się od niej dopiero kiedy już praktycznie zasypiałam żywcem ;)
W zeszłym tygodniu świętowałam moja 3 rocznice przyjazdu do Nowej Zelandii, mam jednak wrażenie jakbym była tu od wieków! Zorganizowałam typowo kiwuskiego grilla i oczywiście nie zrobiłam ani jednego zdjęcia.


  1. Mały dodatek do garderoby. Ebayowskie paski niczym nie odbiegają od tych dostępnych tutaj za to kosztuje 1/5 tutejszej ceny.
  2. Sposób na niedzielę? 5-godzinny spacer po tutejszych górkach i pagórkach. Zakwasy gwarantowane ale zdecydowanie warto! Widoki były nieziemskie i wypróbowaliśmy nowa trasę - na pewno jeszcze nie raz się na nią skusimy.
  3. Tak się kończy impreza w moim domu - zabawa polegająca na narysowaniu jednej linii w każdej rundzie... im więcej osób i alkoholu tym ciekawsze "rysunki"
  4. Wreszcie dotarł mój nowiutki paszport. Oczywiście z najgorszym zdjęciem jakie kiedykolwiek mi zrobiono... Ale to chyba niepisana zasada, że zdjęcie paszportowe musi być okropne ;)
  5. Limitowane lody Magnum o smaku solonego karmelu. Małe odstępstwo od niejedzenia słodyczy - za to bardzo świadome. Nie żałuję ale następne odstępstwo dopiero na wakacjach!
  6. Na tu dowód ze całkiem dobrze idzie mi samokontrola - upiekłam najlepsze na świecie ciasteczka z kawałkami czekolady i nie skosztowałam nawet okruszka! Nie myślałam, ze będzie to możliwe bo tym ciasteczkom na prawdę ciężko się oprzeć. Nie muszę chyba mówić jak jestem z siebie dumna!
U mnie jest już piątkowe wczesne popołudnie wiec życzę Wam wszystkim wspaniałego weekendu!

środa, 8 października 2014

Nadrabiam zaległości

Żeby nie było, że nic uszytego nie wrzucam na bloga ;) Sukienka z dzianiny o przepięknym wzorze powstała na podstawie wykroju z tegorocznej majowej Burdy. Nie mam jej pod ręką więc nie podam numeru modelu ale każdy bez problemu pewnie go znajdzie. Materiał kupiłam z myślą o sukience kopertowej ale na taką 1,5m było jednak za mało. Ten model za to skusił mnie swoją prostotą, rękawem raglanowym i marszczeniami. No i oczywiście dekoltem wodą który bardzo lubię.

Szyło się dość fajnie i całkiem szybko. Moja maszyna dzianiny średnio lubi ale z tą nie miała większych problemów. Nawet wzór prawie udało mi się dopasować po bokach tyle, że musicie uwierzyć mi na słowo bo zdjęcia boku nie zrobiłam. Po zszyciu ze sobą części wykroju okazało się jednak, że ten dekolt woda jest zdecydowanie za głęboki- musiałam go zmniejszać. Cały czas jest jednak ciut za szeroki i czasami niesfornie przesuwa się odkrywając ramiączka stanika. Ze względu na to, że taki fason w połączeniu z dość cienką dzianiną podkreśla fałdki i wszelkie nierówności, a ja brzuszka płaskiego nie mam to noszę ją ze śliską halką pod spodem co rozwiązuje ten problem.
Uwielbiam długość tej sukienki - do kolan. Moje nogi nigdy nie były mocną stroną a w takiej długości nawet nie wyglądaja źle. A jak jeszcze założę w tej sukience obcasy to już  wogóle jest ekstra ;)

Zdjęcia robiłam sama z użyciem samowyzwalacza więc są jakie są ale trudno - innych nie będzie ;) Męczyłam się przez godzinę, żeby znaleźć miejsce w domu/ogrodzie na zdjęcia gdzie byłabym w stanie gdzieś postawić aparat, nacisnąć guziczek i dobiec na czas ale na gazylion zdjęć tylko kilka nadaje się do pokazywania! Czas zacząć myśleć o lepszym aparacie, statywie i pilocie...




Na zdjęciu tutaj kolory strasznie przekłamane ale widać wykończenie lamówką z tego samego materiału i niewykończone szwy - taki ze mnie leniwiec!


Poza tym tkanina jest uwolniona. W szafie leżała w prawdzie tylko kilka miesięcy ale chyba i tak się liczy, co nie?

Aby dowiedzieć się co i jak kliknijcie na ten sam baner w kolumnie po prawej stronie :)

poniedziałek, 6 października 2014

Zdjęciowa tygodniówka

Kolejna tygodniówka :) Myślałam, że uda mi się wrzucić jakiś post szyciowy, ale mój Rudzielec wrócił z konferencji i musieliśmy podnardabiać zaległości, również te towarzyskie. Prawie cały weekend spędziliśmy poza domem i blogowanie nie było już czasu.


  1. Mój ukochany spedzil kilka godzin pokazując Wellington kilku Polakom, którzy przyjechali tu na konferencje. W ramach podziękowania dostał dwie butelki ;) 
  2. Zakupy. Koszulka z lisem to mój obecny numer jeden - przepiękna jest! Za to kupno stroju doprowadzało mnie do szału od kilku tygodni. Myślałam, że mieszkając na kraju wyspiarskim, gdzie praktycznie każdy ma dość łatwy dostęp do morza lub jezior, kupno pasującego stroju to będzie pestka... Marzenie! Stroje nie dość, że masakrycznie drogie, to do tego szyte w rozmiarach ubraniowych, nie bieliźnianych! Po pierwszej wyprawie zakupowej lista moich wymagań co do stroju ograniczyła się do jednego - byleby pasował i podtrzymywał to co trzeba. W 99% przypadków jeżeli pasował w biodrach i talii to był o wiele za mały w biuśie, jeśli pasował w biuście to wszędzie indziej był luźny i nie oferował żadnego wsparcia... Ten pasuje prawie idealnie, chociaż idąc na zakupy nie planowałam kupna jednoczęściówki. Strój został już przetestowany i sprawdza się całkiem dobrze, dłuższe i bardziej intensywne testowanie będzie za kilka tygodni :)
  3. Guma do żucia o smaku miętowej gumy balonowej - mój ulubieniec ostatnich tygodni!
  4. Burgery to danie któremu mnie potrafię odmówić. I oczywiście nie mówię tutaj o McDonaldzie tylko o soczystym grilowanym mięsku, świeżej sałacie i chrupiącej bułce. Ten mnie bardzo pozytywnie zaskoczył - dziczyzna i sos śliwkowy. Palce lizać!
  5. Kolega z pracy pojechał na wakacje. Postanowiliśmy go zastąpić naszą biurową małpką. Wydaje ona dzwięki po uderzeniu lub wylądowaniu na twardej powierzchni ale tym razem zaczęła "skrzeczeć" w zupełnie przypadkowych momentach!
  6. Odkryłam nowy sklep z akcesoriami do szycia. Dla dobra mojego portfela postanowiłam jednak tam nie wchodzić ;)

Pages - Menu