Cześć i czołem! Pewnie zauważyliście, że dawno nie było u mnie tygodniówek - nie potrafiłam się zebrać do regularnych postów z tej serii. Ale z drugiej strony bardzo lubię tę serię więc postanowiłam ją przekształcić w migawki, które będą się pojawiały co jakiś czas :) Zapraszam więc na styczniowe zdjęcia:
Dojazdy do pracy umilałam sobie czytając biografię Zbigniewa Lwa-Starowicza. Bardzo ciekawa książka, chociaż autobiografie nie są moim ulubionym rodzajem literatury. Teraz czaję się na biografię profesora Religi ale ceny za przesyłkę zwalają z nóg. Tym bardziej że wiem ile taka przesyłka powinna kosztować więc nie uśmiecha mi się płacić kilka razy więcej...
W międzyczasie mięło 5 lat od kiedy pewien Rudzielec do mnie podszedł i powiedział "hello" Tym samym wywrócił mój świat do góry nogami. W domu czekały na mnie kwiaty i kolacja :)
Co tu dużo mówić - lato w pełni! Jest u nas słonecznie i ciepło, czasami wręcz upalnie - oczywiście jak na nowozelandzkie warunki. Ponieważ pogoda tutaj jest bardzo umiarkowana wszystko powyżej 25 stopnii uznawane jest za upały ;)
Ostatnio było też trochę szycia, chociaż nie tyle ile bym chciała. Ale może w ten weekend się wreszcie uda spędzić trochę czasu z maszyną.
Kilka tkaninowych zakupów z poczatku stycznia. Kolorowe groszki są na legginsy do biegania, czarny nylon na kurtkę a czarne groszki są już pocięte i może uda mi się z nich stworzyć spodnie. Staram się robić bardziej planowane zakupy tkaninowe, bo szafa coraz ciężej się zamyka ale ciężko się powstrzymać. Ale z drugiej strony coraz wiecej wiem o szyciu wiec moje zakupy są coraz bardziej trafne. Pozostaje mi tylko zużyć zapasy ;)
Pochwalę się nowymi krzesłami w mojej kuchni :D Trzy noce zajęło mi ich skręcenie ale prezentują się fantastycznie!
Kolejne zdjęcie związane jest z tym co ostatnio mnie pasjonuje - bieganie. Zaczęło się niewinnie od kilku spontanicznych biegów w listopadzie, potem w grudniu się zmobilizowałam i zaczęłam biegać regularnie 3-4 razy w tygodniu. W styczniu kupiłam nowe buty (nie te ze zdjęcia) i zaczęłam zwiąkszać dystanse. Ponieważ bieganie zajmowało mi całkiem sporo czasu po pracy (10-15 min dojście na boisko dookoła którego biegam, 30-45min bieg, powrót do domu, 15 min rozciąganie, prysznic) Postanowiłam się trochę inaczej zorganizować i zaczęłam 2 razy w tygodniu biegać do pracy z samego rana. Niebieski plecak spokojnie miesci ubrania na zmianę a zaprojektowany jest właśnie dla biegaczy. W pracy mamy prysznic więc nie ma problemu z higieną no i przed godziną 8 mam już zaliczony trening. W tym tygodniu wrzucam trochę na luz bo zaczęłam mieć problemy z piszczelami. Trochę za szybko dodawałam kilometry i niestety nieprzygotowane mięśnie się zbuntowały. Ale to nic, wiem już co i jak z tym robić i mam nadzieję, że do 22 lutego bedę już biegała bezproblemowo :) Zapisałam się na mój pierwszy bieg zorganizowany, mam nadzieję ze się uda!
A po bieganiu trzeba coś dobrego zjeść... Musze uzupełnić moje zapasy masła orzechowego!
Z innych nie-zdjęciowych newsów- zapisałam się na tańce i co tydzień sobie swinguje. To nic że mam dwie lewe nogi jak daje mi to mnówsto radochy i poprawia humor. Poza tym ostatnio spędzam trochę czasu na stronach z aparatami fotograficznymi. Mója biedna cyfrówka ledwo zipie, a ja od dawna mam chętkę na coś bardziej zaawansowanego. Lustrzanki mnie odrzucają swoimi gabarytami więc czaję się na bezlusterkowce, już nawet chyba wiem jaki model tylko postanowiłam jeszcze się trochę podokształcać z zakresu parametrów i rożnego rodzaju obiektywów etc...
To tyle na dziś!
Miłego dnia!!
Ważne, że coś robisz i to z uśmiechem i ochotą. Tak trzymaj! Na błędach się uczymy po to, aby je potem niwelować i to jest dobre podejście. Powodzenia na dalszej Swojej z "drugą połówką" drodze życia, miłości i radości z każdego dnia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń