Trochę przewrotnie bo nie będzie ani o pingwinach ani o Sydney. A przynajmniej niewiele ;) Ale żebyście nie narzekali to wrzucę zdjęcie pingwina z Sydney. Słodki, nie?
Materiał zaintrygował mnie swoja faktura. Jest mocno rozciągliwy, a do bazowej siateczki przyszyte są falbanki. Kupiłam jedynie 0,6 mb bo tylko tyle mieli go w sklepie. Akurat na zwykłą koszulkę.
Skorzystałam z modelu 125 z Burdy 6/14. Pominęłam zakładki i zmniejszyłam wycięcie z tylu żeby zamiast bokserki mieć zwykły top. Musiałam go tez skrócić bo miałam za mało tkaniny. Dekolt i brzegi ramion wykończyłam podszywając je podwójną igłą. I tyle ;)
Okazało się jednak ze nie za często sięgam po te koszulkę - sztuczny material sprawia ze w upały jest mało przyjemna w noszeniu. Jakoś tez średnio pasuje mi do mojej garderoby, a faktura materiału sprawia ze noszenie jej włożonej do spodni czy spódnicy wygląda tragicznie... Mimo wszystko wciąż zdarza mi się ja nosić i zawsze myślę sobie wtedy o pingwinach ;)
Obowiązkowe głupawe zdjęcie ;)
I zbliżenie na fakturę materiału:A tak mniej szyciowo a bardziej blogowo - padł mi aparat. Nie to żebym tego nie oczekiwała bo od dawna miałam z nim problemy. Od jakiegoś czasu tez rozglądałam się za następcą i już podjęłam decyzje ale chce ja jeszcze przemyśleć i skonsultować ze znajomym. W związku z tym następny post pojawi się pewnie pod koniec miesiąca. Pozdrawiam!
Znam problem sztucznych tkaninnoszonych w upały... ;-) Top prezentuje się fajnie, a tkanina jest naprawdę bardzo ciekawa! :-)
OdpowiedzUsuń