czwartek, 4 czerwca 2015

Malowane lato

Innymi słowy - uszyłam letnią/wiosenną sukienkę przed samym początkiem zimy. Mam wyczucie, nie? Co ciekawe jest to tez moja pierwsza sukienka uszyta w tym roku - mój plan szycia spódnic, spodni i bluzek chyba się udał. Po ostatnich kilku koszulach (na blogu na razie tylko dwie) potrzebowałam odmiany wiec uszyłam sobie... szmizjerkę ;)
W tle Nikki i Penny 

Wykrój to McCall's 7084 . Spodobały mi się pionowe szwy a serce skradła mi ilustracja z okładki wykroju. Już zakupiłam odpowiednio pasiastą bawełnę aby ja skopiować. Prawdopodobnie poczekam jednak na koniec zimy ;) Wykrój ma cztery różne opcje rękawów i dwie spódnic. 
Zdjęcia zrobiła mi Laura
Postanowiłam uszyć wersje z dłuższymi rękawkami. Bardzo podobała mi się opcja dołu z godetami ale niestety miałam za mało materiału. Jedyne co mogłam zrobić to lekko rozkloszować części dołu o kilka centymetrów. Moje rękawki tez uległy skróceniu a kieszenie zostały wycięte z innego materiału. Tak w ogóle to czułam się jak podczas gry w tetrisa podczas aranżowania części wykroju na tkaninie.
Moj material to bawełna przeznaczona quiltow w przepiękne niebieskie kolibry pośród kwiatów. Udało mi się ją dopaść na tutejszym odpowiedniku allegro - trochę ponad 2,5 metra o szerokości 112 cm. 
Sporo czasu zajęło mi zdecydowanie jaki rozmiar tej sukienki wyciąć. Biorąc pod uwagę zarówno wymiary moje, tabelkowe jak i wymiary uszytej rzeczy doprowadziłam się do kompletnego paraliżu myślowego ;) Dodatkowo wiedziałam że wykrój będę musiała dopasować do większego biustu co wcale ale to wcale nie ułatwiło sprawy. W końcu mój instynkt zwyciężył i wycięłam rozmiar mniejszy niż wskazywałyby na to moje wymiary. Lekko zmodyfikowałam boczną część przodu- rozcięłam ją na wysokości biustu na długość około 6-7 cm i rozchyliłam na szerokość 2 cm w  miejscu szwu. Część przodu przedłużyłam o 0,5 cm. Dało mi to trochę więcej miejsca dokładnie tam gdzie go potrzebowałam. Po sfastrygowaniu góry stwierdziłam ze górna część mojej klaty jest jakaś wklęsła i musiałam pozbyć się dodatkowego materiału. Zrobiłam to najprostszą metodą - przyszpilkowałam  na sobie a potem zmodyfikowałam linie szwu. Po tych wszystkich zmianach sukienka leży całkiem dobrze, nic się nie rozchyla ani nie ma tez nigdzie nadmiaru materiału.


Żeby nie było zbyt idealnie - coś mi się pomieszały części dołu i chyba tył u mnie jest przodem. Oznacza to ze szwy nie spotykają się w talii. Na szczęście wzór na tkaninie skutecznie to maskuje.
Od początku marzyły mi się niebieskie guziki - w kolorze kolibrów. Niestety mój lokalny sklep nie miał odpowiednich a nie byłam na tyle zdeterminowana żeby jechać gdzieś dalej. Kupiłam inne i zrobiłam małą ankietę na Instagramie. Zgodnie z głosem większości przyszyłam guziki "chromowe"
Efekt końcowy mnie zadowala, sukienka bardzo mi się podoba i chętnie będę ją nosić jak słupek rtęci trochę nam podskoczy ;) 

9 komentarze:

  1. Sukienka calkiem sympatyczna, chociaż ja i sukienki.... Chyba do siebie nie pasujemy. Wole osobne góry i doly :) Pozdrawiam. Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie sukienki się sprawdzają Kiedy nie mam czasu ani ochoty myśleć nad tym w co sie ubrać - rajstopy, sukienka, ewentualny sweterek i już :)

      Usuń
  2. Kolibry mnie zauroczyły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczna sukienka! Bardzo podobają mi się szmizjerki i sama chętnie kiedyś taką sobie uszyję, jeśli tylko znajdę wykrój :-) Ale wracając do Twojej sukienki: uważam, że leży na Tobie nadzwyczaj korzystnie - to jest zdecydowanie Twój krój! Wyglądasz w niej przepięknie, kobieco i szczupło! :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Sukienek z tego wykroju pewnie powstanie kilka ;)

      Usuń
  4. Ja tez bardzo lubię szmizjerki, cos w nich jest takiego ze aż chce się nosić. Tu dasz kołnierzyk tam szlufeczki i juz jest pięknie i kobieco tak jak dziś u ciebie :-) Bardzo fajnie ze szpilkowalas tu i tam, szyjesz dla siebie i ma pasować, nie ma co trzymać się sztywno wykrojów, które zresztą często są robione dla bardzo usrednionej sylwetki (siłą rzeczy). Materiał jest cudowny a twój post wpisuje się doskonale w nasze lato, dziś w Warszawie właśnie zaczyna się upalny dzień, ma być 27 stopni :-) szyj sukienki w zimę - zawsze gdzieś jest lato :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie w dalszym ciągu mam obsesje na temat koszul i sukienek koszulowych i pewnie szybko mi nie przejdzie ;)
      Fajnie ze w Warszawie tak ciepło - u mnie liche 12 stopni! Z drugiej strony nie powinnam narzekać bo zimy tutaj są bardzo łagodne i prawie nigdy temperatura nie spada poniżej zera

      Usuń
  5. Piękna jest. Dobry krój, sukienka bardzo dobrze na Tobie leży i tkanina też jest fantastyczna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i życzę miłego dnia!

Pages - Menu