Na blogu pojawiła się chyba tylko raz, chociaż w szafie mam już ich kilka. Wykrój to oczywiście Astoria, bluzka z magazynu Seamwork, po kilku modyfikacjach. Jest to jeden z tych niesamowicie uniwersalnych wykroi, który można uszyć milion razy i nigdy się nie znudzić!
Wspomniane modyfikacje: po pierwsze - dekolt. Oryginalna łódka niestety na mojej figurze się nie sprawdza, więc zmodyfikowałam go na wciąż dość zabudowany, ale przynajmniej okrągły dekolt. Po drugie przedłużyłam przód i tył o 5 cm po to żebym mogła ją nosić do wyższych spodni czy spódnic, choć nie koniecznie takich z typowym wysokim stanie.
Materiał to dzianina o nieznanym składzie i dość ciekawej teksturze. Kolejny zakup za grosze - uwielbiam wyprzedaże w sklepach z materiałami! Całość uszyta na overlocku za wyłączeniem rękawów - zrobiłam podwójne podwinięcie przeszyte potrójnym zygzakiem.
Żeby nie zanudzić Was zdjęciami mojego podwórka, wybrałam się na wycieczkę do Castlepoint na wschodnim wybrzeżu Wyspy Północnej Nowej Zelandii. Dwie godziny w samochodzie dzielą mnie od tego widoku! Latarnia przekroczyła moje oczekiwania - jest cudowna i zbudowana w przepięknej okolicy. Po pięciu latach w tym kraju wciąż jestem nim zachwycona i prędko się to nie zmieni!