Ostatni tydzień był dość intensywny, ale bardzo mi się podobał. Po pierwsze ukończyłam mój kurs i to nawet z wyróżnieniem. Tzn ukończyłam go na początku grudnia, ale uroczyste zakończenie miało miejsce w ostatni wtorek. Miałabym zdjęcia, ale moja teściowa nie opanowała jeszcze jak zrobić ostre zdjęcia swoi telefonem ;)
W ramach nagrody dostałam kartę upominkową do księgarni. Książka Heart to start o nowozelandczyku, który porównywany jest do Richarda Bransona wydawała mi się odpowiednim zakupem z tej okazji. Beauty from the inside out to mój choinkowy prezent dla samej siebie - moja teściowa zawsze kupuje samej sobie książki pod choinkę więc odgapiłam ten zwyczaj od niej.
Przy okazji zrobiłam małe zakupy kosmetyczne i niechcąco otworzyłam prezent od koleżanek - oprócz przydasi scrapowo-kartkowych dostałam też książkę. Sprawa Niny S. Marii Nurowicz bardzo mnie wciągnęła i wywołała chwile refleksji. Oooo przy okazji dostałam też tą fantastyczną podkładkę w kształcie płatka śniegu - uwielbiam ją!
Lato, lato, lato wszędzie! Oznacza to grille, plaże i spotkania ze znajomymi. Z Ukochanym wreszcie wybraliśmy się na plażę i trochę popływaliśmy. Nie mogę uwierzyć, że to dopiero pierwszy raz w tym sezonie! Będę nadrabiać tak często jak pogoda mi na to pozwoli ;)
No i świąteczne pieczenie i gotowanie. Z mieszanki czekolad powstały fantastyczne trufle bazujące na tym przepisie. Wytrawne, o bardzo bogatym smaku czekolady i brandy - będą mini prezentami dla bliskim. A wczoraj cały dzień spędziłam robiąc ciasteczka - część została już zapakowana i podarowana :)
Te trufle wyglądają tak pięknie, że chyba sama je zrobię :D
OdpowiedzUsuń