Helloł, helloł! Kolejny tydzień za nami! Tydzień taki pół na pół- kilka dni kompletnie leniwych ale chyba nadrobiłam troszkę :) Ta nieproduktywność kilku dni złożyła się przede wszystkim pogoda- wiosna się zaczęłam a w pierwszym jej tygodniu było cholernie zimno- nawet zapowiadano możliwe opady śniegu- a tutaj równa się to normalnie z nastaniem epoki lodowcowej! Ale nie przedłużając- zdjęcia:
Za to w niedzielę pogoda była znowu cudowna więc wybraliśmy się na małą wycieczkę- jako rodowita dolnoślązaczka wciąż nie mogę się przyzwyczaić do wiodku morza!
1 i 2. To też z niedzieli- przerwa na lody a potem znowu zwiedzanie. 3. Uało mi się kupić 3 zeszłoroczne Burdy- sprzedawca był mega zadowolony, że je kupiłam a cieszę się wciąż jak głupia bo bardzo fajne wykroje są w nich a poza tym kupiłam je za 1/2 ceny. 4 Dzieci ze szkoły na serduchach wypisywały za co lubią swoją szkołę :) 5 Najprostrzy obiadek- sos czosnkowy, dużo warzyw, troszkę mięsa i tortille czyli jak zrobić obiad w 10 min. 6 Widok na Wellington z miejsca gdzie trenowałam wspinaczkę :) 7. A na koniec pierogi z kurczakiem, pieczarkami i cebulką- pycha!
Tych krajobrazów nigdy nie będę miała dość :) I czekam na kolejne szyjątka z zakupionych magazynów :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna ta Twoja Nowa Zelandia! Szkoda, że to tak daleko :-(
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrowienia od dolnoślązaczki ;-)